Jerzy Waldorff powtarzał: "nie ma przyszłości bez przeszłości". Zabiegał, by zmarłych darzyć czcią i szacunkiem. Uparcie tłumaczył, że "nasze życie opiera się o groby tych, którzy odeszli". To on uratował przed zagładą Stare Powązki w Warszawie.
Jerzy Waldorff miał doświadczenie w organizowaniu zbiórek. To on zebrał fundusze na wykupienie willi Karola Szymanowskiego w Zakopanem. Od 1976 r. w "Atmie" mieści się muzeum kompozytora. Sukcesem zakończyła się akcja gromadzenia eksponatów dla stołecznego Muzeum Teatralnego (udało się zdobyć ponad dwa tys. przedmiotów). Staraniom Jerzego Waldorffa zawdzięczamy budowę pomnika Józefa Piłsudskiego przy Belwederze i odrestaurowanie słynnego pałacu Radziwiłłów w Antoninie, gdzie bywał Fryderyk Chopin.
7 maja 1974 r. Jerzy Waldorff stanął na czele komitetu odnowy cmentarza Powązkowskiego, który "zniszczony w czasie wojny i nieratowany po niej, popadał w ruinę". Początki działalności były trudne. Komitetu obawiały się władze świeckie i kościelne. Te pierwsze martwiły się, że odnawiane będą tylko groby arystokratów i sanacyjnych dostojników, te drugie bały się "skomunizowania" katolickiej nekropolii. Jerzemu Waldorffowi udało się pozyskać przychylność obu władz.
"W tamtych czasach ludzie władzy na Waldorffa się snobowali, ale też czasami się bali, że jak jakaś decyzja urzędnika będzie dla niego negatywna, zrobi awanturę na całą Polskę. Byłem świadkiem jego rozmowy telefonicznej z ówczesnym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Kwaśniewski powiedział: »Nie wiem, w jakiej sprawie pan dzwoni, ale zgadzam się, bo panu się nie odmawia«" — wspominał Jerzy Kisielewski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Osobiście zapraszał każdego uczestnika zaduszkowej kwesty na Powązkach
Jerzy Waldorff był pomysłodawcą zaduszkowej kwesty na odnowę warszawskich Powązek. Zainspirowała go "Lalka" Bolesława Prusa. W jednej ze scen powieści Izabela Łęcka kwestowała w kościele św. Krzyża na rzecz biednych.
Do zbierania datków na ratowanie zabytków cmentarza przy ul. Powązkowskiej Jerzy Waldorff wybrał "arystokrację talentów", czyli ludzi znanych ze scen teatralnych oraz ekranów kin i telewizorów. Pierwszą kwestę zorganizowano 1 listopada 1975 r. Każdego uczestnika (prawie 200 osób) osobiście zaprosił przewodniczący Społecznego Komitetu Opieki na rzecz Ochrony Starych Powązek. Z puszkami stanęły m.in.: Irena Kwiatkowska, Danuta Szaflarska i Maja Komorowska.
Przez następne lata Jerzy Waldorff koordynował działania komitetu, który uważał za najważniejsze dzieło swojego życia, i organizował coroczną zaduszkową kwestę.
— Zaproszenie do kwesty było rodzajem wyróżnienia. Oznaczało, że Jerzy Waldorff uznawał, iż dany aktor jest już na tyle popularny, że zasługuje na to, by dołączyć do grona tych, którzy kwestują. Gdy dostałem zaproszenie, byłem bardzo szczęśliwy — mówił w rozmowie z Plejadą Artur Barciś, który od ponad 30 lat uczestniczy w zaduszkowej zbiórce pieniędzy.
Jerzy Waldorff zmarł w grudniu 1999 r. Na swojego następcę wyznaczył Marcina Święcickiego, który będąc prezydentem Warszawy, wspierał działania komitetu.
— Jerzy Waldorff przed śmiercią "namaścił" mnie na swojego następcę. Poznaliśmy się w czasach, gdy byłem prezydentem Warszawy. Razem kwestowaliśmy, nazywał mnie albo swoim synkiem, albo wnuczkiem. Nie zwrócił się bezpośrednio do mnie, lecz do swoich przyjaciół z komitetu. To od nich dowiedziałem się o prośbie pana Jerzego i zgodziłem się kontynuować jego misję — wyznał Plejadzie nowy przewodniczący Społecznego Komitetu Opieki nad Starymi Powązkami im. Jerzego Waldorffa.
1 listopada 2000 r., na pierwszej kweście po śmierci Jerzego Waldorffa, stawili się wszyscy związani z komitetem, żeby udowodnić, że jego dzieło będzie kontynuowane. Słynna zbiórka stała się żywym pomnikiem jej pomysłodawcy.